Mamy wakacje, więc mamy chwilę na wspomnienie ostatniej bajki obejrzanej w towarzystwie siedmiolatka.
Wybraliśmy się do gdyńskiego Heliosa na animację “Krainę cudów” a wyboru dokonał nasz młody recenzent. Przyznam, że po odrobinę mnie już zmęczyły ostatnie kreskówki i miałem ochotę na coś fabularnego typu “Alladyn” ale… krótki, dynamiczny spot “Krainy” był dużo bardziej interesujący niż wszem i wobec powszechne reklamy filmu o dżinie z butelki.
Powróćmy do naszej bajki. Od samego początku filmu starsi widzowie mogą odnieść wrażenie, że “gdzieś już to widzieli”. Motyw dziecka uciekającego w krainę marzeń, którą od zapomnienia może uratować tylko wiara w fantazję i sny pojawia się chyba od zawsze. Tym nas nie zaskoczono, ale graficznie i wizualnie zostaliśmy oszołomieni. Naprawdę, animacja nie kuła w oczy, postacie były bardzo naturalne a dubbing profesjonalny. Bohaterowie opowieści prowadzą bardzo proste i często zabawne dialogi, które na długo pozostają w pamięci,. Spokojna narracja w bardzo przemyślany sposób przygotowuje najmłodszych odbiorców do dynamicznych zdarzeń a puenta opowieści wydaje się oczywista – wszystko dobrze się kończy!
Podsumowaniem kreskówki może być określenie naszego młodego recenzenta – to była bajka w bajce. Ja bym dodał, że jeszcze cud w krainie animacyjnych cudów.
Oprac. Paweł Musiał