W zeszłym tygodniu przeprowadziliśmy kolejny eksperyment na żywym organizmie, a dokładniej na dwóch młodych mężczyznach w wieku pięciu lat. Brzmi potwornie? W końcu był to Halloween.
Zatem do dzieła. Nasze przedszkolaki dokonały wyboru filmu “Potworna rodzinka” dzięki wszechobecnym reklamom i zajawkom telewizyjnym. Kusiło wszystko, kolory, postacie, Drakula i wampiry oraz, nie oszukujmy się, popcorn w zestawie z sokiem. Bajka zaczyna się efektownie, dzieci mają wielki wytrzeszcz i… nie licząc jednej sceny pod koniec, nasi młodzi krytycy nie mogli wysiedzieć w miejscu. Dlaczego? Poniżej skrót rozmowy z naszymi “obiektami testowymi”:
– No to panowie, i jak podobał się film? (po paru sekundach ciszy) – Tak – powiedział raczej bez entuzjazmu Franek. – Tak – dodał z zerowymi emocjami Roch.
– Według mnie, film był rewelacyjny – nie powiem, próbowałem coś więcej wydobyć z chłopaków – Która scena była najfajniejsza? (chłopaki chórem) – walka Hulka z wielkim żukiem!
– Pamiętacie jakie wystąpiły postacie? – pytam dalej. – Drakula i Hulk, ten zielony – odpowiada Franek. – No i wielki żuk – podpowiedział Roch. – To co idziemy jutro jeszcze raz na tą bajkę? – zagajam przewrotnie – Nieeeee – odpowiedzieli jednocześnie nasi nieletni krytycy.
Podsumowanie według mnie jest takie, bajka przede wszystkim za długa – 1:36 h plus reklamy daje prawie dwie godziny siedzenia w jednym miejscu. To za dużo dla dwóch energicznych małolatów. Większość scen, dialogów i sytuacji całkowicie niezrozumiałych dla pięciolatków. Nawet eksponowane sceny puszczania bąków przez bohaterów czy wyjadanie woskowiny z uszu nie zrobiło na nich żadnego wrażenia (na dorosłych tym bardziej). Oczywiście nie licząc sceny walki Hulka (tak naprawdę Frankensteina) z żukiem (tak naprawdę skarabeuszem) dzieci z całego filmu zapamiętały jedynie jeszcze super samolot Drakuli. Czyli ani strasznie ani śmiesznie.
Film obejrzeliśmy dzięki uprzejmości kina Helios w Centrum Handlowym Riviera.
Oprac. Paweł Musiał
5-latki: Franek i Roch