Pierwszego września 2021 r. w Wielkim Kacku odbyły się uroczystości nadania imienia jednego z przepięknych, nowych parków Franciszka Ornassa.
Franciszek Ornass miał ogromne zasługi w walce o wolność Polski, Pomorza i Gdyni. Uroczystości idealnie wpisują się w obchody Wybuchu II Wojny Światowej. W Wielkim Kacku był nauczycielem. Na uroczystości obecni byli Prezydent Wojciech Szczurek, Radni Miasta, Przedstawiciele Urzędu Miasta, Rady Dzielnicy, Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego. Tablicę poświęconą patronowi parku poświęcił Proboszcz Parafii Świętego Wawrzyńca w Wielkim Kacku. Jednak najważniejszymi uczestnikami uroczystości byli przedstawiciele rodziny patrona. Podczas uroczystości udało się porozmawiać z siostrzenicą dzisiejszego bohatera Teresą Thiel Ornass, która opowiedziała nam jak wspomina patrona parku.
Franciszek jest bratem mojej mamy. Mama – Władysława Thiel, Ornasówna z domu praktycznie od dzieciństwa wychowywała nas w kulcie swego brata. Wspominała go bardzo często, opisując dramatycznie jego tragiczne losy. Wspominała również o aktywności i działalności społecznej przed II Wojną Światową. Kładła przede wszystkim nacisk na to byśmy wiedzieli dużo o jego męczeńskiej śmierci. Wuj uczestniczył w bronie Kępy Oksywskiej w randze porucznika. Podczas obrony doznał ran i znalazł się w obozie jenieckim Frentzlau. W obozie tym Niemcy łamiąc prawo ochraniające jeńców zabrali go i poddali torturom w Wiktoria Schulle w Gdańsku na gestapo, skąd następnie trafił Stuthoffu, gdzie został zastrzelony.
Społeczna działalność Franciszka Ornassa jest znana, a proszę opowiedzieć jakim był człowiekiem prywatnie… Co Państwo słyszeli o Franciszku?
Mama, moja, jako młodsza siostra o 10 lat, pamięta go jako człowieka poważnego, dosyć zasadniczego. Mówiła że od początku był zaangażowany społecznie i politycznie. W domu toczyły się spory ideowe, między nim a moim ojcem. Wynikały one z różnicy poglądów, ponieważ ojciec był zwolennikiem Narodowej Demokracji, a z kolei wujek Franciszek był Piłsudczykiem. W rodzinie podczas obiadów dochodziło do dramatycznych wręcz kłótni. Dochodziło nawet do tego, że nagle wstawał i wyjeżdżał z Wejherowa, w którym mieszkaliśmy, do pracy w Wielkim Kacku po gwałtownej burzy rodzinnej. Mama wspominała też, że w ostatnim okresie przed Wojną był tak zaangażowany w działalność propolską, wobec narastającej grozy faszyzmu i propagandy niemieckiej, że nawet kiedy trwały spotkania rodzinne, w majątku rodzinnym w Rajkowach, to potrafił zerwać się z od stołu, zaraz po obiedzie nie czekając na kawę i na miłe towarzyskie spotkania. Powodem takiego zachowania, było przemówienie do którego się zobowiązał. Należy pamiętać, że w domu po obiedzie były zarówno fortepian jak i tańce, a więc wszystkie bardzo przyjemne rzeczy. Na Franciszku nie robiły one najmniejszego wrażenia. Mawiał zawsze, bawcie się dalej, a ja muszę jechać do Gdyni, bo będę przemawiał na wiecu i na zebraniu. Przepraszał gości i wyjeżdżał.
Proszę powiedzieć, gdzie leżał początek zaangażowania i zainteresowania Franciszka sprawami społecznymi, sprawami kraju?
Jesteśmy przekonani, że ten głęboki patriotyzm oraz inne wartości które, się z nim wiążą wyniósł z domu rodzinnego. Jego najstarszy brat był uczestnikiem Powstania Wielkopolskiego. Jako młody chłopak przedarł się do powstania. Brat uczestniczył również w Wojnie 1920 roku. Ojciec Franciszka był nauczycielem języka polskiego w Kolegium Marianum, w szkole z tradycjami polskimi, naznaczonej patriotyzmem i poczuciem przynależności do Polski oraz poczuciem polskości. W przypadku Franciszka sprawdza się przysłowie czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci. W przypadku Franciszka to były wartości patriotyczne. Nasza mama również nam przekazywała wartości Franciszka. Dowodem przywiązania Franciszka do Polski, była sytuacja o której Państwu opowiem. Kiedy pod koniec XIX wieku, w zaborze pruskim, stawał przed pruską komisją wojskową, gdzie był pytany: – Kim jesteś? Odpowiadał: Jestem obywatelem Cesarstwa Niemieckiego, ale w sercu jestem Polakiem! Należy pamiętać że Pomorze było w zaborze pruskim.
Wspomniała Pani o pracy Franciszka w Wielkim Kacku. Jakie jeszcze związki łączyły Franciszka Ornassa z Wielkim Kackiem?
Wuj ukończył Seminarium Nauczycielskie w Wejherowie, a po otrzymaniu świadectwa dojrzałości, został skierowany do pracy w Wielkim Kacku, na stanowisku nauczyciela Szkoły Powszechnej. Wiem, że oprócz pracy dydaktycznej, organizował również ćwiczenia sprawnościowe dla młodzieży, przygotowujące do działań wojennych. Jednak głównym zajęciem Franciszka była działalność w polskim Związku Zachodnim. Franciszek został odznaczony w wieku 28 lat, przez premiera Sławoja Składkowskiego, Srebrnym Krzyżem Zasługi. Na tej podstawie uważamy, że podjął działania, które spowodowały wykrycie niemieckiej siatki wywiadowczej. Sądzimy, że jego działalność w Związku Zachodnim, stanowiła przykrywkę. W końcu na Pomorzu, była to placówka polska w tym morzu niemczyzny!
Przechodząc do II Wojny Światowej, ponieważ działalność w okresie między wojennym omówiliśmy, proszę opowiedzieć wojennych losach Franciszka Ornassa, o tym w jaki sposób dowiedzieli się Państwo o jego śmierci?
Po walkach w 1939 roku Franciszek Ornass trafił do obozu. Gdy był w obozie jenieckim, Niemcy go zabrali do Gdańska, do Obozu Koncentracyjnego, w którym został zastrzelony. W obozie siedzieli również więźniowie niepolityczni. Jednemu z więźniów KL Stuthoff, Franciszek mówił: – Ty pewno przeżyjesz! Jedź do Tczewa, do moich rodziców i powiedz że zginąłem. Mnie tu oni pewno zastrzelą!!! Tak też się stało. Swingowano „ucieczkę” Franciszka z Obozu i wtedy go zastrzelono, a do rodziny przysłano oficjalne zawiadomienie, że zmarł na serce! Natomiast, zaraz po Wojnie rodzina – moja mama i bracia – ustaliła, że został pochowany na Zaspie, wśród więźniów zastrzelonych w Stuthoffie. Obecnie jest to cmentarz zasłużonych na którym ma pomnik, także jest uczczony również w ten sposób.
W imieniu mieszkańców serdecznie dziękuję, za rozmowę.
Fot. RD Wielki Kack i gdynia.pl
rozmawiał Paweł Kurski