Zarówno w Olsztynie, jak i Gdyni inaczej wyobrażano sobie początek sezonu. Arka w dwóch meczach przed własną publicznością sięgnęła zaledwie po jeden punkt, natomiast Stomil zanotował dwie porażki, więc to spotkanie miało być przełamaniem po tych niepowodzeniach.
Aby to osiągnąć, trener Marzec zdecydował się na kilka zmian – po raz pierwszy na zapleczu ekstraklasy w bramce pojawił się Kacper Krzepisz, a ponadto szansę na debiut od pierwszej minuty otrzymał wypożyczony z Atalanty Bergamo Olaf Kobacki. Do wyjściowego składu powrócili także Bednarski oraz Hiszpański.
Pierwszy ciekawszy atak Arkowcy zorganizowali w 18 minucie. Hiszpański przedarł się w pole karne, odegrał do Adamczyka, a ten spróbował strzału, po którym piłka nieznacznie minęła poprzeczkę bramki strzeżonej przez Bąkowskiego. Dwie minuty później ci sami piłkarze powtórzyli swoją akcję, a tym razem strzał Adamczyka był celny, lecz wprost w ręce bramkarza Stomilu.
W 28 minucie z lewej strony pola karnego gospodarzy rzut wolny wykonał Deja. Piłka została posłana na 12 metr, a strącona przez obrońców Stomilu trafiła pod nogi Adamczyka, którego strzał został skutecznie zablokowany. Tak naprawdę, to była ostatnia warta odnotowania sytuacja w pierwszej połowie meczu, jeśli nie liczyć udanego dryblingu Hiszpańskiego na lewym skrzydle i zbyt mocnej próbie dośrodkowania w kierunku Siemaszki.
Po zmianie stron liczyliśmy na dokładniejszą i bardziej kreatywną grę gdynian. Aby to osiągnąć trener Marzec wprowadził do gry da Silvę i Żebrowskiego, którzy zastąpili odpowiednio Gordillo i Hiszpańskiego. Już dwie minuty po wznowieniu gry Żebrowski był bliski skierowania piłki głową do bramki, ale zabrakło mu jednak odrobiny centymetrów do szczęścia. W 50 minucie Adam Deja dośrodkował z rzutu wolnego, w polu karnym powstało małe zamieszanie, ale piłka ostatecznie padła łupem Bąkowskiego.
W 56 min pod bramkę Krzepisza zawędrowali olsztynianie, a konkretnie Moneta, który z piłką przy nodze pokonał kilkadziesiąt metrów, a swoją akcję sfinalizował niecelnym strzałem z 20 metrów. Trzy minuty później Marcus da Silva był bliski zdobycia upragnionej, rekordowej w barwach Arki, bramki. Nasz zawodnik zdecydował się na strzał z ok. 25 metrów, a zmierzającą pod poprzeczkę piłkę ofiarnie sięgnął Bąkowski. Kilka chwil później wydawało się, że Siemaszko przedrze się pomiędzy obrońcami i stanie oko w oko z bramkarzem, ale jednak Remisz zdołał wybić piłkę spod nóg naszego napastnika.
W 65 minucie szczęście uśmiechnęło się do Stomilu, bo sędzia dostrzegł zagranie ręką przez Kasperkiewicza we własnym polu karnym. Decyzja kontrowersyjna, ale nieodwołalna. Po piłki ustawionej na 11 metrze podszedł Reiman i oddał sygnalizowany strzał w lewy róg, co kapitalnie obronił Krzepisz! W ten sposób debiutujący w Fortuna 1 Lidze bramkarz utrzymał remis dla Arki na stadionie w Olsztynie.
W 73 minucie celny strzał oddał Kobacki. Olaf otrzymał piłkę od Adamczyka i uderzył po ziemi z 15 metrów, jednak zbyt lekko, aby zaskoczyć bramkarza z Olsztyna. Dwie minuty później futbolówka trafiła do siatki gospodarzy, ale gol nie został uznany. Marcus da Silva doskonale wszedł z piłką w pole karne i zagrał do Czubaka, który znalazł się sam przed pustą bramką, ale na pozycji spalonej. Radość gdynian była zatem bardzo krótka… W odpowiedzi zakotłowało się w polu karnym Arki, lecz tym razem szczęście było przy drużynie trenera Marca, bo mimo niezłej sytuacji nie udało się Fundambu oddać celnego strzału.
da Silva znów pokazał się z dobrej strony w 80 minucie. Zdecydował się na strzał z 25 metrów, lecz jednak nieznacznie chybił. O kolejny strzał pokusił się w 89 minucie, tym razem była to celna próba, ale po lekkim rykoszecie siła strzału dużo ucierpiała i bramkarz Stomilu spokojnie ją chwycił.
Po raz drugi w tym meczu szczęście uśmiechnęło się do gdynian w doliczonym czasie gry. Hubert Adamczyk zdecydował się na akcję w polu karnym gospodarzy, ograł obrońcę i dograł do debiutującego w naszych barwach Czubaka, a ten mimo dużego tłoku oddał skuteczny strzał i zdobył bramkę na wagę upragnionych trzech punktów.
Po ostatnim gwizdku w obozie Arki zapanowała duża i uzasadniona radość. Wreszcie na nasze konto wpadł komplet punktów, na który jednak trzeba było ciężko zapracować. Kapitalna postawa w bramce Krzepisza i „wejście smoka” w wykonaniu Czubaka pozwoliły sięgnąć po zwycięstwo i z optymizmem wyczekiwać na kolejne spotkanie, w którym Arka podejmować będzie w Gdyni łódzki Widzew. Ten mecz już w najbliższą środę.
Źródło: strona www arka
Oprac. Mateusz Kalinowski