Nie tak to sobie wyobrażałem… Liczyłem na kolejne wielkie dzieło Ridley’a Scott’a pokroju Gladiatora czy Królestwa Niebieskiego a zobaczyłem kontynuację słabego Robin Hood’a.
Nie pamiętam, abym kiedykolwiek wychodził z kina tak zawiedziony. Nastawiałem się na niesamowitą, epicką historię a zobaczyłem fabularną opowieść o wydarzeniach z przełomu XVIII i XIX wieku. Czułem się, jakbym wziął udział w szkolnej lekcji, gdzie nauczyciel skraca najważniejsze wydarzenia, według własnej interpretacji, a wykład przerywają co rusz kichający uczniowie. W efekcie poznajemy urywki bez żadnej kulminacji i informacje zobrazowane pięknymi ujęciami. Każdy taki epizod to zaledwie łącznik między scenami walk, które zresztą i tak nie specjalnie zapadają w pamięć. No może oprócz bitwy pod Austerlitz. Co gorsza, głównym, i jedynym napędzającym akcję wątkiem jest relacja Napoleona z Józefiną. Choć i one finalnie w dziwnie nieokreślony sposób po prostu bledną.
Marnie wypadają postacie drugoplanowe, pojawiają się i znikają, niczym czkawka u niemowlaka. Najjaśniejszą postacią, nie licząc Joaquina Phoenixa w roli Napoleona, jest chyba Józefina grana przez Vanessę Kirby. Najciekawsze są właśnie dialogi z ukochaną, ale całość produkcji na pewno by zyskała, gdyby w filmie pojawiły się “mocniejsze” postacie w tle.
Opowiedzmy jednak o kilku pozytywach. W Scott’owskiej opowieści doświadczamy genialnej scenografii, zarówno tej wewnątrz budynków jak, ulic Paryża czy panoram miejsc gdzie toczyły się bitwy. Oszałamiają niewiarygodne kostiumy, które idealnie oddają czasy epoki choć… znawcy militariów twierdzą, że wszyscy wojskowi wyglądają jak żołnierze armii brytyjskiej. Ja nie zwróciłem na to uwagi.
Rewelacyjne są sceny batalistyczne, choć większość przedstawiona w dość ciemnych i ponurych barwach. Bitwy są dopracowane w każdym szczególe, ale tylko jedna, ta pod Austerlitz, jest po prostu wgniatająca w fotel. No i ta muzyka… genialnie dopasowana do wydarzeń na ekranie ale niestety, nie zapadająca w pamięci jak chociażby ta z Gladiatora.
Reasumując, nuda przerywana paroma dobrymi scenami. Film warty obejrzenia na dużym ekranie wyłącznie ze względu na sceny bitewne. Jednak, czy warty siedzenia trzech godzin? Na pewno ze smacznym popcornem jakoś przebolejemy.