Zacznijmy może od najważniejszego, czy Snowman to po polsku bałwan czy pierwszy śnieg? Taaa, wiem, detal nieistotny dla opinii o filmie. Ale dla jasności sytuacji przedstawiamy recenzję dla tych, którzy czytali książkę (uwaga spojlery) i dla tych którzy nie znają twórczości Jo Nesbo.
Tak, czytałem
Nie, nie czytałem
Znacie to uczucie kiedy wiecie jak skończy się film? Ja tak miałem w przypadku Władcy Pierścieni, Harego Pottera czy Kodu Leonarda. Wiedziałem jaki będzie finał ale i tak chciałem obejrzeć produkcję do samego końca i sprawdzić co reżyser zmienił lub wymyślił nowego. Tak też miałem z “Pierwszym śniegiem” ale o dziwo nie zawiodłem się.
Dobór aktorów w mojej opinii był genialny, no może nie licząc postaci Rakel (trochę za stara). Plany zdjęciowe oddawały w 95% klimat miejsc i obiektów opisanych w książce ale mistrzostwem świata była ostatnia scena z urządzeniem do odcinania kończyn. Szczerze, parę razy czytałem ten fragment i dynamizm sytuacji nie dawał mi szansy na wyobrażenie sobie tego momentu. W ekranizacji zrobiono to wprost perfekcyjnie.
Czy poleciłbym film? Raczej tak. Przede wszystkim fajna jest świadomość, iż moje / twoje wyobrażenie postaci i miejsc jest bliskie wizji twórców dzieła. Ogólnie to było mi łatwiej, bo odwiedziłem Oslo parę razy i świetnie pamiętam zimowy Park Vigelanda (w filmie budzi się tam napity Harry). Czy oglądający będą zaskoczeni fabułą? Nie, choć reżyser zmienił parę wątków i koleje losów kilku bohaterów. Trochę też za słabo ukazany jest geniusz samego detektywa Hole a przecież to dlatego uwielbiamy książki z nim w roli głównej. Czy z obejrzałbym drugi raz? Oczywiście, napawanie się widokiem śniegu w zimie jest bardzo przyjemne.
Słyszeliście kiedykolwiek o surowym, nieprzystępny, norweskim klimacie? O dziwnych ludziach, którzy wariowali na bezkresnych górzystych terenach, zimowych pustkowiach i brzydkich przedmieściach? Taki jest właśnie duch filmu – przejaskrawiony bielą śniegu, życia z nałogami, niesamowitymi zdolnościami dedukcji lub posiadaniem wielkiej fortuny. Jo Nesbo jest mistrzem przedstawiania upodlenia ludzkiego, pokręconych losów swoich postaci a przede wszystkim wątków kryminalnych. I tu mamy szczególny szacunek dla twórców, że udało się “nie zgubić” ciągu przyczynowo-skutkowego.
Mamy więc zapijaczonego detektywa, śliczną policjantkę, seryjnego mordercę i skomplikowaną, wielowątkową sprawę kryminalną. Całość tworzy ciekawą fabułę, która “wciąga” i łatwo daje się nam zwieść przebitkami pięknych, skandynawskich widoków. Może troszeczkę za szybko dowiadujemy się “kto zabił” ale scena, w której główny bohater ratuje niewinne ofiary na długo pozostanie w pamięci.
“Pierwszy śnieg” nie jest na pewno drastycznym thrillerem ale momentami na pewno osoby o słabych nerwach może przyprawić o zawał i zniesmaczenie. Jest za to dobrym kryminałem, w którym dobro ostatecznie zwycięża ale zła się nie wytępi bo ono rodzi się nie z przypadku a z faktu koszmarnych doświadczeń.
Czy poleciłbym film? Tak, jeśli lubisz kryminały i nie straszny ci mroczny klimat Skandynawii. Czy oglądający będą zaskoczeni fabułą? Tak, przez większość filmu nie zorientujesz się kim jest ten “zły”. Czy obejrzysz drugi raz? Myślę że na pewno, w towarzystwie osoby która nie zna filmu i powiesz jej w połowie “to ten jest mordercą”.