Energetyzujący, pozytywny, sympatyczny i momentami melancholijny. Mesajah w Gdyni pokazał dobrą stronę mocy!
Ten styl, ta muzyka i ten klimat nie są mi całkowicie obce ale nie mogę też powiedzieć, abym był jakimś wielkim fanem muzyki reagge. Lubię czasem, podczas wakacyjnego wylegiwania się na plaży zapodać parę kawałków Boba czy Lee Perry’ego ale to klasyki i nie można ich stawiać w jednym rzędzie z polską odmianą tego gatunku. A jednak, coś się zmieniło w moim postrzeganiu gatunku. Pierwszy raz widziałem Mesajah podczas One Love Sound Festival we Wrocławiu i kiedy mój wewnętrzny “chill” usłyszał o koncercie w Gdyni jakoś nie mogłem się odmówić zaproszenia do Klubu Atlantic. Szczęścia dopełniła przesympatyczna osoba towarzysząca więc przepis na udane, czwartkowe późne popołudnie był kompletny.
Muzyk szybko nawiązał bardzo dobry kontakt z publicznością, zaczął od swoich najbardziej znanych kawałków i publika reagowała wręcz jak “robotyczne zombi” za każdym razem kiedy wokalista o to prosił. Dobre nagłośnienie, super muzycy, rewelacyjny chórek i wulkan pozytywnej energii skaczącego i uśmiechającego się cały czas Mesajah dopełnił wieczoru.
Osobiście uważam, że takie spektakle powinny być obowiązkową lekcją przystosowania do życia codziennego. Śpiewający reagge-Polak może w sposób przyjemny oraz przystępny zarówno dla takiego emeryta jak ja ale też dla parolatków, którzy także pojawili się w klubie, uczyć tolerancji i zrozumienia dla innych. Dla mnie to powinna być muzyka obowiązkowa na zajęciach z wiedzy o społeczeństwie!