Maleje udział państwa w finansowaniu oświaty

0
963

Kilka nowych, pełnowymiarowych hal sportowych dla uczniów czy gruntowne remonty kilkunastu boisk szkolnych – tyle tracą rocznie mieszkańcy Gdyni z powodu zmniejszającego się udziału państwa w finansowaniu oświaty.

 

Wydatki na edukację to jedno z największych wyzwań, przed którym stają dziś samorządy w  Polsce. Gigantyczne środki potrzebne są nie tylko na pokrycie pensji dla nauczycieli oraz pracowników obsługi i administracji czy utrzymanie budynków. Aby dać uczniom szansę na rozwój, niezbędne są inwestycje w infrastrukturę czy coraz bardziej wymagające zaplecze informatyczne. Wszystko to stoi pod znakiem zapytania z powodu konsekwentnie zmniejszającego się udziału środków rządowych w finansowaniu oświaty.

Czym jest subwencja oświatowa? To pochodzące z budżetu państwa środki przekazywane samorządom na pokrycie wydatków związanych z oświatą, co wynika z Konstytucji RP i zapisu o obowiązku szkolnym. Jest ona wyliczana na podstawie tzw. standardu A – czyli kwoty na jednego ucznia. Kwota ta jest modyfikowana w zależności od tzw. „wag”, czyli np. dodatkowych kwot przyznawanych, gdy dziecko uczy się w klasie dwujęzycznej lub gdy jest to uczeń z niepełnosprawnością. Wskazany mnożnik rożni się w niewielkim stopniu w zależności od województwa. Ale właśnie ta podstawowa stawka, według której wylicza się kwotę subwencji, budzi coraz większe wątpliwości.

W 2020 roku raport na temat finansowania oświaty w Polsce wydał Związek Miast Polskich. Dokument w alarmującym tonie podkreślił niedoszacowanie części oświatowej subwencji ogólnej dla jednostek samorządu terytorialnego w latach 2018-2020. W roku 2003 subwencja sfinansowała 71,55% wydatków jednostek samorządu terytorialnego na oświatę, a w roku 2019 – tylko 57,20%. W roku 2003 samorządy sfinansowały z własnych środków 27,16% wydatków oświatowych, a w roku 2019 – aż 37,48% (w tym pokaźną kwotę wydatków majątkowych). Kwestie subwencji wywołują wielkie emocje. W grudniu 2020 roku zakończył się spór między Zachodniopomorską Kurator Oświaty, Magdaleną Zarębską-Kuleszą a prezydentem Szczecina, Piotrem Krzystkiem. Kurator zarzuciła prezydentowi kłamstwo, kiedy stwierdził, że wpływy z subwencji oświatowej nie pokrywają wydatków miasta na ten cel. W odpowiedzi Piotr Krzystek skierował do sądu prywatny akt oskarżenia. Sprawa zakończyła się ugodą i przeprosinami ze strony Zachodniopomorskiej Kurator Oświaty. Z budżetu miasta w rzeczywistości pochodzi ponad 30% kosztów oświaty w Szczecinie.

Jak to wygląda w Gdyni? Oświata w naszym mieście kosztuje ponad pół miliarda złotych rocznie. Tu stosunek udziału państwa i samorządu w kosztach ponoszonych na oświatę jest jeszcze bardziej niekorzystny dla miasta i jego mieszkańców niż w innych częściach Polski.

Patrząc na udział państwa w finansowaniu oświaty, jeszcze od 2010 do 2016 roku widać jego stabilność – wynosił wtedy pomiędzy 60% a 62%. Systematycznemu podwyższaniu środków przeznaczanych na ten cel przez Gminę Miasta Gdyni o kilkanaście milionów rocznie, towarzyszyło w tym czasie proporcjonalne zwiększanie zaangażowania państwa.

Niestety, od kilku lat samorząd jest na tym polu coraz bardziej osamotniony. W stosunku do 2010 roku udział samorządu w wydatkach bieżących wzrósł już ponad dwukrotnie – z ok. 115 mln w 2010 roku do ok. 216 mln w 2020 roku (a to kwota bez dodatkowych nakładów samorządu na inwestycje). Przy wzroście wydatków Gdyni na ten cel o około 100 milionów złotych udział państwa spadł do rekordowo niskiego poziomu i w ubiegłym roku osiągnął szacunkowo 57,5%. Oznacza to, że już niemal połowa kosztów wynagrodzeń czy utrzymania infrastruktury przedszkoli, szkół, ale i m.in. poradni pedagogiczno-psychologicznych spadła na samorząd.

Bartosz Bartoszewicz, wiceprezydent Gdyni ds. jakości życia

Drastyczny wzrost kosztów, jakie ponosi Gmina Miasta Gdynia, to w dużym stopniu konsekwencja reformy ustroju oświatowego i likwidacji gimnazjów – mówi Bartosz Bartoszewicz, wiceprezydent Gdyni ds. jakości życia dla serwisu edukacja.gdynia.pl. – Aby minimalizować konsekwencje reformy, które spadały bezpośrednio na uczniów, samorząd zachował wszystkie placówki działające w Gdyni. Wiązało się to czasami z dużymi dysproporcjami w nakładach na utrzymanie poszczególnych szkół, stało się to również źródłem problemów ze zmianowością oraz rekrutacją do niektórych z nich. Nie można zapominać również o znacznie rosnących kosztach wynagrodzeń. O ile wszyscy chyba się zgadzamy co do tego, że wzrost wynagrodzeń nauczycieli jest czymś naturalnym i wartym wsparcia, o tyle wydatki z tym związane zostały w dużym stopniu przerzucone na barki samych samorządów. Najsmutniejsze jest to, że oznacza to ograniczanie możliwości inwestowania w rozwój szkół, który dla Gdyni od lat jest najwyższym priorytetem, dzięki czemu między innymi gdyńskie szkoły branżowe należą dziś do najnowocześniejszych nie tylko w Polsce, ale i w Europie.

Potrzeba zrównoważonego rozwoju gdyńskiej sieci szkół została podniesiona w 2019 roku. Zwrócono wtedy uwagę na rażące różnice w środkach finansowych, z których korzystają uczniowie z różnych części miasta. O ile średnio na naukę jednego gdyńskiego ucznia szkoły podstawowej w 2020 roku przeznaczano około 11 000 zł, to dla przykładu w jednej ze szkół podstawowych koszt ten wynosił ponad 21 500 zł. W związku z problemami z rekrutacją, po burzliwych konsultacjach trwających do połowy 2020 roku, podjęto decyzję o wygaszaniu tej placówki na przestrzeni najbliższych 8 lat, do czasu ukończenia jej przez wszystkich obecnych uczniów.

Jednocześnie przyjęto założenia strategii rozwoju, zakładającej w skali całego miasta dynamiczny rozwój infrastruktury zarówno szkolnej, jak i sportowej, jak też dalszą modernizację m.in. szkół branżowych. Na przeszkodzie stają jednak czasami zmiany w prawie. W miejsce placówki szkolnej samorząd może zgodnie z prawem zorganizować inną placówkę niepubliczną, siedzibę Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, urząd miasta lub realizować wiele innych funkcji, ale nie może powołać do życia nowego liceum. Ograniczono zarówno finansowanie, jak i  kompetencje samorządu w zakresie kształtowania sieci placówek w mieście.

Nieproporcjonalnie niski udział wydatków na oświatę ze strony budżetu państwa pozwala zadać pytanie: A co, gdyby utrzymano 62% stosunek między wkładem z MEiN a miasta sprzed kilku lat? Gdyńska edukacja otrzymałaby rocznie dodatkowe 23 miliony złotych. Taka kwota pozwoliłaby na przeprowadzenie w jednym roku kilku termomodernizacji placówek, wyremontowanie kilkunastu obiektów sportowych czy budowę kilku nowych, pełnowymiarowych hal sportowych na potrzeby uczniów. Dałoby to również zupełnie inne narzędzia do zapobiegania wysokiemu współczynnikowi zmianowości, występującemu w kilku obszarach miasta.

Pomimo malejącego udziału budżetu państwa w finansowaniu oświaty, utrzymane zostały w Gdyni wszystkie dodatkowe działania, które przez lata pomagały uczniom uzyskiwać doskonałe wyniki w skali kraju. Rozwijany jest system wsparcia dla maturzystów oraz uczniów klas ósmych i pomoc psychologiczna dla uczniów w każdym wieku. Utrzymane zostało także finansowanie dodatkowych godzin nauczania dla uczniów szkół średnich. Rozbudowy prowadzone są m.in.: w Szkołach Podstawowych nr 16, 20 i 33, II Liceum Ogólnokształcącym oraz Zespole Szkół Hotelarsko-Gastronomicznych. W najbliższym czasie ukończona zostanie rozbudowa Centrum Kształcenia Zawodowego i Ustawicznego nr 1. Powstanie tam nowa, trzypiętrowa część warsztatowa. W wielu innych placówkach trwają termomodernizacje, remonty i zakupy nowego wyposażenia.

Źródło: edukacja.gdynia.pl

Oprac. Paweł Musiał