Przyznaję, bardzo dawno nie byłem w kinie. Nie dlatego, że nie miałem czasu a dlatego, iż przez ostatnie miesiące mało filmów wzbudziło moje zainteresowanie.
W końcu jednak pojawiła się na horyzoncie “Gra fortuny” w reżyserii nie byle kogo, bo samego Guy’a Ritchie. Miałem nadzieję, że twórca takich hitów jak “Przekręt” czy “Sherlock Holmes”, zaskoczy mnie tak jak w 2019 produkcją “Dżentelmeni”. Niestety czuję delikatny zawód…
“Gra fortuny” to kryminalna opowieść rodem z Jamesa Bodna ale bez patosu agenta 007 i z dużo większą dawką humoru. Zwerbowany przez światową grupę wywiadowczą “Five Eyes” agent MI6 wraz z ekspertem CIA przemierza świat, aby powstrzymać sprzedaż nowej śmiercionośnej technologii. Mamy więc niezniszczalnego Orsona Fortune’a, granego przez Jasona Stathama, który lejąc niemiłosiernie swoich oponentów nawet się nie spoci. Jest cyniczny i znudzony Greg Simmonds, rewelacyjny w tej roli Hugh Grant, któremu przypadła rola czarnego charakteru. No i filmowa ozdoba, Sarah (Aubrey Plaza), genialna hakerka i rewelacyjnie sarkastyczna partnerka Orsona. Mamy teoretycznie intrygujący suspens, bo prawie do końca filmu nie wiemy “co ukradziono” i “czego” poszukują główni bohaterowie, jednak w czasie trwania projekcji podświadomie zdajemy sobie sprawę, że “to coś” nie będzie jakimś istotnym elementem mającym wpływ na całość scenariusza. Możemy za to liczyć na przepiękne plany zdjęciowe w Turcji, Grecji czy Maroka oraz rewelacyjną jak to u Ritchie’go muzykę. I… tyle.
Minusy? Jeśli liczycie na powtórkę z “zakręconej” akcji rodzaju “Przekrętu” czy “Dżentelmenów” to będziecie zawiedzeni jak ja. Jak to określił mój znajomy, ten film to bezbolesny akcyjniak – szybko, śmiesznie, nawet monologi są ciekawe. Tyle i aż tyle. Wychodząc z kina będziecie zadowoleni ale po paru dniach zapomnicie o czym był ten film.
Czy zatem warto poświęcić prawie dwie godziny przed wielkim ekranem, zajadając się popcornem? Oczywiście, ale pod warunkiem że nastawiacie się na rozrywkę bardziej w stylu “Jednego gniewnego człowieka”, znosicie bezczelnie prostą fabułę i lubicie kaskaderskie popisy okraszone czarnym humorem.
Moja ocena 3/5.
Fot. materiały Helios