Człowiek morza w mieście marzeń – uzupełnienie

0
2036

W roku 95 nadania praw miejskich Gdyni, rada miasta, podczas ostatniej lutowej sesji, nadała nazwę jednej z ulic na terenie Portu, jego budowniczego, inżyniera Zygmunta Adamskiego.

 

Z tej okazji pragniemy państwu przybliżyć postać inżyniera. Zygmunt Adamski jest jednym z zapomnianych pionierów Gdyni i budowniczym polskiej gospodarki morskiej, należał do grona najbliższych współpracowników inż. Tadeusza Wendy.

Urodził się 1901 r. w Piotrkowie Trybunalskim. W Skierniewicach kończył gimnazjum. Reprezentował pokolenie, którego najlepsze lata przypadły na krótki okres niepodległości. Jako harcerz zaciągnął się do Wojska Polskiego, gdy w 1920 r. Armia Czerwona podchodziła pod Warszawę. Został ciężko ranny pod Płockiem, ale opowiadał o tym bez patriotycznej ekscytacji.

Wybrał studia na Wydziale Inżynierii Wodnej Politechniki Warszawskiej, które ukończył dopiero w 1929 r., bo z biedy musiał je na kilka lat przerwać. Dopiero gdy otrzymał stypendium, zrobił dyplom u prof. Karola Pomianowskiego.

Mając świadomość, jak zacofanym i podzielonym krajem jest Polska po zaborach, zaraz po studiach zgłosił się na inny, ważniejszy front, któremu na imię Gdynia. Port, okno na świat, konieczność nowatorskich rozwiązań technicznych przy niskich środkach. Tym żył. Uważał, że dobrze postawione nabrzeże, pirs czy falochron znaczą dla Polski więcej niż niejedna bitwa.

2 maja 1929 r. z listem polecającym od ministra Franciszka Doleżala z rządu w Warszawie do projektanta i kierownika robót inż. Tadeusza Wendy stawił się w Zarządzie Budowy Portu Gdynia. Listu nie doręczył, bo inż. Wenda nie lubił protegowanych. Jeszcze tego samego dnia rozpoczął pracę.

Budowa portu w Gdyni szła już pełną parą. W krótkim czasie młodemu i energicznemu inżynierowi przypadł nadzór nad robotami hydrotechnicznymi. W ciągu pięciu lat pod jego nadzorem powstały wszystkie nabrzeża ówczesnego portu: Indyjskie, Francuskie, Duńskie, Śląskie, Wilsona i Prezydenta. Jako kierownik Wydziału Administracji Wybrzeża od wiosny 1934 r. projektował molo spacerowe w Orłowie, następnie kierował jego budową, a także nabrzeża we Władysławowie.

Inż. Stanisław Hückel, późniejszy profesor i rektor Politechniki Gdańskiej, wspominał tamten pionierski czas: „Trafiłem do Oddziału Administracji Morskiej. Do dziś podziwiam skromne środki, jakimi dysponował kierownik oddziału inż. Z. Adamski w realizacji jego niełatwych zadań. Cały oddział mieścił się w pokoiku o powierzchni nie większej niż 20 m kw., w którym dusiło się w wędzarnianej atmosferze, bo wszyscy niemal palili, pięć osób. (…) Najbardziej charakterystyczną postacią był nasz szef, inż. Adamski, z twarzy podobny nieco do ministra Becka. Były to lata największego rozwinięcia robót hydrotechnicznych w porcie”.

Inż. Hückel wspomina jedną z „bitew” Adamskiego podczas budowy portu rybackiego w Wielkiej Wsi (od 1938 r. Władysławowa): „Zmieniliśmy projektowaną nadbudowę falochronów z drewnianej na żelbetonową i – co najważniejsze – zmieniliśmy układ wejścia do portu. Poprzednicy nasi zaprojektowali wejście otwarte w kierunku północno-wschodnim. Wskutek tego w akwenie portowym nieduża nawet fala z szerokiego sektora powodowałaby niepokój: kołysanie kutrów przy nadbrzeżach, a nawet zrywanie ich z cum. Inż. Adamski zdecydował się zastosować wejście zakryte, gwarantujące w porcie niemal zupełny spokój, kosztem nieznacznego skomplikowania cyrkulacji statków w wejściu. (…) Szereg portów o takich wejściach zrealizowanych w różnych częściach świata potwierdza słuszność tego rozwiązania”.

Gdy w pierwszych dniach września 1939 r. Niemcy zajęli Gdynię i zmienili ją w Gotenhafen, rozpoczęły się akcje eksterminacyjne i wysiedleńcze ludności polskiej. Inż. Zygmunt Adamski przechodził weryfikację. Wezwany stawił się do niemieckiego urzędu. Traf chciał, że kiedy wszedł na komisję i zaczął rozmowę z urzędnikiem, tego gdzieś zawołano. Po pewnym czasie przyszedł drugi, wskazał na Zygmunta i powiedział: „Ten już sprawdzony!”. Zygmunt został wypuszczony z biura, choć mógł trafić do Piaśnicy, miejsca masowych egzekucji. Niebawem został jednak wzięty na zakładnika. Przez kilka dni był przetrzymywany w jednym z gdyńskich kin, przy ul. Świętojańskiej. Szczęśliwie żaden z zakładników nie został rozstrzelany.

Został jednak wysiedlony. Wyjechał do Generalnego Gubernatorstwa, do rodzinnych Skierniewic. Pracował fizycznie przy naprawie dróg. Już marcu 1945 r., zgłosił się do Ministerstwa Żeglugi. 2 kwietnia w Bydgoszczy wraz z grupą inżynierów opracował projekt odbudowy zniszczonego portu w Gdyni i schemat organizacji władz morskich. Do Gdańska przyjechał na początku kwietnia razem z władzami województwa i w grupie Delegatury Rządu.

W organizowanym wówczas Głównym Urzędzie Morskim inż. Adamskiemu powierzono stanowisko naczelnika Wydziału Administracji Wybrzeża. Jego zadaniem było zagospodarowanie małych portów i rozpoczęcie budowy systemu umocnień na Półwyspie Helskim.

Zamieszkał we Wrzeszczu, pośród opuszczonych przez Niemców domów z uszkodzonymi dachami po ostrzale z granatników. W jednym z nich, pod stosem przemoczonych książek, znalazł szczególną. Dom zajmował hitlerowski dygnitarz. Owym wyjątkowym znaleziskiem była „Pamiątkowa księga miasta Gdyni”, w której znajdują się m.in. wpisy marszałka Piłsudskiego i prezydenta Mościckiego. Zrabowana księga znalazła się w hitlerowskiej bibliotece. Zmoczona, wyciągnięta z rumowiska III Rzeszy, w sposób symboliczny trafiła w ręce przedstawiciela generacji budowniczych Gdyni.

Inżynier Adamski przed śmiercią przekazał księgę władzom wojewódzkim w Gdańsku na ręce Tadeusza Fiszbacha. Dziś księga znajduje się w Urzędzie Miasta w Gdyni.

Zmarł w lutym 1979 r. Do emerytury w 1969 r. pracował jako naczelny inżynier Zjednoczenia Budownictwa Inżynieryjno-Morskiego w Gdańsku, a od stycznia 1953 . wznosił konstrukcje hydrotechniczne nie tylko w portach Gdańska, Gdyni, Łeby, Ustki, Darłowa i Kołobrzegu, ale też w stoczniach i na śródlądziu w Płocku i w Mogilnie. Nie należał do partii. Do pracy jeździł kolejką, był cichy i skromny. Nie powtarzał: „Ojczyzna, Patriotyzm, Honor”, lecz wprowadzał te idee w czyn – zajmował się konkretnymi inżynierskimi działaniami. Leży w skromnym grobie na cmentarzu Srebrzysko w Gdańsku.

W świetle wymienionych zasług inż. Zygmunta Adamskiego, nazwanie jednej z portowych ulic jego imieniem jest właściwym upamiętnieniem tego zapomnianego pioniera i budowniczego Gdyni.

Korzystałem z: Stanisław Hückel, „Inżynierskie wspomnienia”, Wyd. Morskie, Gdańsk 1981; „Człowiek morza”, „Głos Wybrzeża” nr 32 z 21.02.1979 r.; „Encyklopedia Gdyni”, Verbi Causa 2006; „Rocznik Gdyński” nr 11/1992/93, Towarzystwo Miłośników Gdyni

Paweł Kurski – gdańszczanin z urodzenia gdynianin z wyboru, pasjonat historii zwłaszcza regionalnej, wnioskodawca nadania nazwy ulicy w Gdyni budowniczego portu Zygmunta Adamskiego, Radny Dzielnicy Wielki Kack, członek Rady ds. Budżetu Obywatelskiego od jej powstania przez 2 kadencje absolwent studiów podyplomowych Gedanistyka na Uniwersytecie Gdańskim, Ukończył Europeistykę w Ateneum Szkole Wyższej w Gdańsku, harcerz Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej w drużynach 9 i 6 GDH, był autorem artykułów do czasopisma franciszkańskiego “Ze wzgórza” wydawanego w Gdyni Wzgórzu Św. Maksymiliana, autor bloga www.bojerowcy.blogspot.com poruszającego tematykę żeglarstwa lodowego.