Tym razem mi się nie upiekło i na film familijno-dramatyczny zostałem oddelegowany jednogłośnie.
Dlaczego? Ponieważ wszyscy wiedzą, że nie lubię takich przygnębiających historii, które z założenia powinny skończyć się happy endem a w międzyczasie wyciskają największym twardzielom łzy z oczu. Jednak zespół stwierdził, że taki odbiorca na pewno obiektywnie oceni tą opowieść. Postanowiłem jednak wybrać się do kina z towarzyszką, o której wiedziałem iż na pewno będzie ocierać łzy w rękaw. Miałem więc punkt odniesienia w zaplanowanym zestawieniu sumy jej wzruszeń w stosunku do moich.
Film z gwiazdorską obsadą w osobach Julii Roberts i Owena Wilsona opowiada o Auggie’m, który od urodzenia ma zdeformowaną twarz. Dziecko po latach nauki w domu idzie do szkoły i niestety boryka się w niej z problemem swojej “odmienności”. Doskonale wiemy, jak inni uczniowie potrafią być okrutni w relacjach ze swoimi rówieśnikami. Nasz bohater dzielnie znosi wszystkie przeciwności i ostatecznie udowadnia, że tolerancji można się nauczyć. Nie będę opisywał poszczególnych epizodów oraz sytuacji, w których zarówno postacie z ekranizacji jak oglądający film czuli smutek, żal czy radość, bo uważam że każdy z nas powinien doświadczyć tego osobiście. To na prawdę cudowna opowieść o tym jak udowodnić dzieciom, że piękno to więcej niż tylko wygląd.
Acha, koleżanka wzruszyła się cztery razy, ja dwa. Zatem zabierzcie ze sobą chusteczki bo dwa rękawy wystarczają na jedno otarcie łez.