Wczoraj odbyła się jedna z najbardziej kultowych i wyczekiwanych imprez w Gdyni – Cudawianki.
Zaraz obok Openera jest to event, na który zjeżdżają się żądni przygód i dobrej zabawy imprezowicze nie tylko z Trójmiasta, ale z całego Pomorza i okolic. My też tam byliśmy! Cudawianki to czas przede wszystkim dla rodzin. Cały dzień odbywały się zajęcia i atrakcje, pozwalające spełnić się artystycznie i manualnie nie tylko tym najmłodszym, jak to na większości tego typu eventów bywa, ale także tym starszym uczestnikom powitania lata. Największą atrakcją, do której dostać się można było dopiero po prawdziwej próbie cierpliwości i wytrzymałości w kolejce zajmującej niemalże pół Parku Rady Europy, były oczywiście wianki (nazywane przez organizatorów etnowiankami) wyplatane przez niesamowicie utalentowane i zręczne panie z Koła Gospodyń Wiejskich z Lubichowa. Dla wielbicieli bycia eko do wyboru były również ekowianki z bibuły i innych materiałów papierniczych, nie mniej piękne od tych z prawdziwych kwiatów. Pracownia LilkiSzpilki przeprowadziła warsztaty szycia, każdy miał okazję stworzyć swoją własną zakładkę do książek, wesołych wiatraczków i nie tylko.
Zajęcia ruchowe również były częścią wydarzenia. Od rana chętni mogli ćwiczyć jogę, uczestniczyć w zajęciach sportowych, poznać tańce z Havany, a nawet nauczyć się podstawowych kroków hula. Cudawianki rozrosły się po sam Infobox, w którym odbywały się warsztaty DJ i pokazy mody.
Wydarzenie miało też naukową, edukacyjną stronę. Centrum Nauki Eksperyment wprowadził najmłodszych w świat nauki i, cóż, eksperymentów, a projekt Every Can Counts i akcja karmienia rybki uświadomiły dzieciom jak ważne jest dbanie o środowisko i świadomy recykling.
Tu zatrzymam się na dłużej, bo to ważne, aby uczyć dzieci mądrych zachowań dotyczących naszej planety. W czasach, gdy produkowane są tony plastiku i odpadów, które często kończą jako pływające wyspy na morzach i oceanach, uświadamianie mieszkańców, szczególnie Gdyni, której obowiązkiem powinno być dbanie o morze, które jest naszą dumą i główną atrakcją, jest najwyższym priorytetem. Właśnie dlatego inicjatywy typu Every Can Counts są tak istotne. Może dla mojego pokolenia, dla pokolenia naszych rodziców jest już za późno, ale właśnie te maluszki, które dziś stawiają swoje pierwsze kroki kiedyś dzięki takim wydarzeniom jak Cudawianki, na których nauczą się o istocie dbania o środowisko będą mogły rzeczywiście pomóc i coś zmienić.
Zwieńczeniem Parku Cudów, w który na ten jeden dzień przekształcił się Park Rady Europy, były pokazy teledysków tworzonych przez utalentowanych studentów Gdyńskiej Szkoły Filmowej. Dodatkiem do Cudawianek był Festiwal Smaków i Foodtrucków, na którym każdy mógł poznać nowe smaki z całego świata, spróbować klasycznych zapiekanek, meksykańskich taco, prawdziwych amerykańskich burgerów czy delikatnej włoskiej pizzy pieczonej w 500 stopniach Celsjusza. Dla każdego coś pysznego!
Oczywiście najbardziej wyczekiwaną atrakcją ze wszystkich były koncerty. Na plaży zebrało się tyle osób, że ciężko było postawić na niej nogę, a wszyscy obecni bawili się w najlepsze. Na scenę jako pierwszy wskoczył duet PARA, będący laureatem konkursu dla Młodych Zespołów. Electro-pop rozgrzał chłodne morskie powietrze, zachęcił pierwszych chętnych do tańca i ruchu. Niezaprzeczalnym hitem był koncert zespołu Łona i Webber, który swoimi niebanalnymi tekstami i wpadającym w ucho rytmem całkowicie porwali publiczność do szalonych tańców. Następnie sceną i widownią zawładnęła Mela Koteluk, a całkowicie roztrzęsioną od wrażeń, doznań i niesamowitych doświadczeń Gdynię pożegnali swoim koncertem Dub Pistols.
Cudawianki, jak co roku, dały radę. Każdy zalazł w nich coś dla siebie, każdy miał szansę nauczyć się czegoś, zdobyć nowe umiejętności albo przynajmniej ubrać piękny wianek i posłuchać dobrej muzyki. Jeśli kogoś impreza ominęła w tym roku, to z czystym sercem mogę powiedzieć, że następnego powitania lata w Gdyni nie może opuścić.
Fot. Agnieszka Nowicka
Oprac. Zuzanna Kozłowska